Ostatnio bardzo mało dzieje się na blogu i ja nie mam czasnu więc tymczasowo zawieszam go .
Do odwołania czyli tak ok końca roku szkolnego :/
Zwyczajny dzień na sawannie
czwartek, 28 maja 2015
czwartek, 30 kwietnia 2015
Od Lidera
Właśnie zaspokoiłem głód. Słońce grzało moje futro, a ja byłem wyczerpany polowaniem. Cały dzień nie piłem nic i musiałem znaleźć jakieś choćby małe jeziorko, żeby nie paść z pragnienia. Rozglądnąłem się. Nie widziałem nic. Nagle zobaczyłem mokre surykatki. Pędziły takie wykąpane, że z nich kapało. Nie zjadłem ich jednak. Pobiegłem tam, skąd wracały. Po chwili zobaczyłem jeziorko. Uśmiechnąłem się lekko i zanurzyłem cały w wodzie. Chwilę płynąłem, po czym wyszedłem na brzeg. Napiłem się.
Po drugiej stronie jeziorka stało kilka gazeli, które uciekły napotkawszy mój wzrok. Pocieszyłem się myślą, że już dzisiaj jadłem. Powróciłem na gałąź jednego z drzew. Było zbyt gorąco, żebym spacerował.
- Co robisz, Lider? – usłyszałem.
To była Blanco.
- Odpoczywam.
- A po czym?
- Eee... – zastanowiłem się – Po odpoczynku.
Zaśmiała się cicho i pobiegła. Zapewne pędziła polować. Nie miałem siły jej pomóc. Ledwo stałem na nogach.
Po drugiej stronie jeziorka stało kilka gazeli, które uciekły napotkawszy mój wzrok. Pocieszyłem się myślą, że już dzisiaj jadłem. Powróciłem na gałąź jednego z drzew. Było zbyt gorąco, żebym spacerował.
- Co robisz, Lider? – usłyszałem.
To była Blanco.
- Odpoczywam.
- A po czym?
- Eee... – zastanowiłem się – Po odpoczynku.
Zaśmiała się cicho i pobiegła. Zapewne pędziła polować. Nie miałem siły jej pomóc. Ledwo stałem na nogach.
wtorek, 21 kwietnia 2015
Hejeczka
Hej , ostatnio mało się tu dzieje dlatego postanowiłam dodać nowe zwierzę do rezerwatu mianowicie Kaberu . Kaberu to gatunek wilka . Życzę miłego pisania ;3
piątek, 10 kwietnia 2015
OD Blanco CD Nuki
Poczułam zapach gepard więc podeszłam.
-Co ci się stało?-zapytałam
-To lekkie zadrapnięcie,a co ty tu robisz?-odpowiedziała
-Aha,co ja tu robię jest mniej ważne po jutrze ciebie wypuszczą więc nie masz co się bać.Odeszłam od niej i poszłam się położyć tam gdzie zwykle.Przypomniało mi się o Liderze,gdy on został postrzelony.Nadeszła pora karmienia ja jak zwykle nie chciałam,wzięłam mięso w pysk i poszłam do gepardzicy i jej to dałam.
-Masz moją porcję ja i tak apetytu nie mam więc dam ci swoją porcję abyś szybciej wróciła do sił.
-Dzięki-powiedziała i zaczęła jeść.Trochę było mi nudno więc poszłam zobaczyć co robi Ren.Gdy go znalazłam siedział on ze swoją rodziną i jedli.Podeszłam bliżej i położyłam się koło niego.Miał małego synka i żonę.Jego syn podszedł do mnie i zaczął się bawić moim ogonem po czym usiadł mi na grzbiecie wyglądało na to chciałby abym z nim szła.Więc wstałam i zaczęłam chodzić on się śmiał po kilku minutach podeszłam do Rena i się przy nim położyłam bo byłam już zmęczona.
-Co jej jest?-zapytała się żona Rena
-Od kilku dni nic nie je i cały czas leży a gdy ją głaszczę nic jej to nie robi.Wciąż się zastanawiamy co jej może być ale wciąż nie wiemy.-odpowiedział już ze smutniejszą twarzą.
Wstałam i poszłam się położyć w cieniu drzewa które rosło koło domu Rena.Nagle wyczułam zapach geparda a raczej czterech.Jeden był w miejscu gdzie był Ren z rodziną.Chciał ich zaatakować ale ja ich w porę osłoniłam zaczęłam walczyć z gepardem reszta wzieła strzelby aby ich wypłoszyć trzech odeszło ale z tym co walczyłam wciąż nie odszedł tak jak by wcale się nie bał.Chwycił mnie za kark a ja łapą go zadrapnęłam w oko.Ren wziął strzałki usypiające i strzelił w niego.Ja byłam cała w ranach,ale jak zobaczyłam że nikomu nic nie jest ulżyło mi. Wciąż przypominało mi się jak zaatakowano Lidera i to z mojej winy.Na następny dzień gepardzice wypuszczono widać było że cieszy się z wolności.Moje rany które były od wczoraj nie dałam sobie ich patrzeć,uciekałam przed nimi gdy chcieli mnie tylko złapać. Po południu słońce dawało się we znaki.Moje rany zaczeły mnie boleć a na dodatek byłam osłabiona zasnęłam przy jakimś drzewie .Gdy się obudziłam byłam w klatce a moje rany były obandażowane.No super a jednak dałam się złapać.Słońce sie chowało a ja leżałam nagle poczułam zapach znajomego mi lamparta wiedziałam, że to Lider. Z jednej strony się ucieszyłam ale z drugiej strony nie.
-Co tu robisz?-zapytałam się
-Ja przyszedłem do ciebie,żeby ciebie zobaczyć-odpowiedział
-Miło mi ale zobaczyłeś mnie więc możesz już iść.
Nuka?Lider?
-Co ci się stało?-zapytałam
-To lekkie zadrapnięcie,a co ty tu robisz?-odpowiedziała
-Aha,co ja tu robię jest mniej ważne po jutrze ciebie wypuszczą więc nie masz co się bać.Odeszłam od niej i poszłam się położyć tam gdzie zwykle.Przypomniało mi się o Liderze,gdy on został postrzelony.Nadeszła pora karmienia ja jak zwykle nie chciałam,wzięłam mięso w pysk i poszłam do gepardzicy i jej to dałam.
-Masz moją porcję ja i tak apetytu nie mam więc dam ci swoją porcję abyś szybciej wróciła do sił.
-Dzięki-powiedziała i zaczęła jeść.Trochę było mi nudno więc poszłam zobaczyć co robi Ren.Gdy go znalazłam siedział on ze swoją rodziną i jedli.Podeszłam bliżej i położyłam się koło niego.Miał małego synka i żonę.Jego syn podszedł do mnie i zaczął się bawić moim ogonem po czym usiadł mi na grzbiecie wyglądało na to chciałby abym z nim szła.Więc wstałam i zaczęłam chodzić on się śmiał po kilku minutach podeszłam do Rena i się przy nim położyłam bo byłam już zmęczona.
-Co jej jest?-zapytała się żona Rena
-Od kilku dni nic nie je i cały czas leży a gdy ją głaszczę nic jej to nie robi.Wciąż się zastanawiamy co jej może być ale wciąż nie wiemy.-odpowiedział już ze smutniejszą twarzą.
Wstałam i poszłam się położyć w cieniu drzewa które rosło koło domu Rena.Nagle wyczułam zapach geparda a raczej czterech.Jeden był w miejscu gdzie był Ren z rodziną.Chciał ich zaatakować ale ja ich w porę osłoniłam zaczęłam walczyć z gepardem reszta wzieła strzelby aby ich wypłoszyć trzech odeszło ale z tym co walczyłam wciąż nie odszedł tak jak by wcale się nie bał.Chwycił mnie za kark a ja łapą go zadrapnęłam w oko.Ren wziął strzałki usypiające i strzelił w niego.Ja byłam cała w ranach,ale jak zobaczyłam że nikomu nic nie jest ulżyło mi. Wciąż przypominało mi się jak zaatakowano Lidera i to z mojej winy.Na następny dzień gepardzice wypuszczono widać było że cieszy się z wolności.Moje rany które były od wczoraj nie dałam sobie ich patrzeć,uciekałam przed nimi gdy chcieli mnie tylko złapać. Po południu słońce dawało się we znaki.Moje rany zaczeły mnie boleć a na dodatek byłam osłabiona zasnęłam przy jakimś drzewie .Gdy się obudziłam byłam w klatce a moje rany były obandażowane.No super a jednak dałam się złapać.Słońce sie chowało a ja leżałam nagle poczułam zapach znajomego mi lamparta wiedziałam, że to Lider. Z jednej strony się ucieszyłam ale z drugiej strony nie.
-Co tu robisz?-zapytałam się
-Ja przyszedłem do ciebie,żeby ciebie zobaczyć-odpowiedział
-Miło mi ale zobaczyłeś mnie więc możesz już iść.
Nuka?Lider?
czwartek, 9 kwietnia 2015
Od Sary CD Awara
Awar zadał mi bardzo dziwne pytanie . Byłam trochę zakłopotana a Awar trochę zamyślony .
Trochę mi się nudziło . Poczułam zapach obcego lwa . To z pewnością był Lawal .
- Też to czujesz ?
- Ale co ?
- inny lew ... Lawal...
Lew zdenerwował się gdy tylko usłyszał słowo inny lew .
<Awar? brak weny>
Trochę mi się nudziło . Poczułam zapach obcego lwa . To z pewnością był Lawal .
- Też to czujesz ?
- Ale co ?
- inny lew ... Lawal...
Lew zdenerwował się gdy tylko usłyszał słowo inny lew .
<Awar? brak weny>
Od Nuki CD Blanco
Byłam na spacerze z Zirą i Ender'em . Usłyszałam szelest . Odwróciłam się i zobaczyłam jakąś dziwną istotę która chodziła na dwóch nogach . Trzymała jakiś patyk... .
Pobiegliśmy do mamy . Polowała .
- Mamo chodź szybko ! - krzyknęła Zira .
- Co się stało ?
- Widzieliśmy dziwne dwunożne stworzenie !
Mama była zaniepokojona .
- Idziemy z tond . - powiedziała po czym odwróciła się i powędrowała przed siebie . Musiała być przerażona bo zostawiła zdobycz ...
- A gdzie dokładnie idziemy ? - Spytałam .
- Jak najdalej z tond ...
Byliśmy już daleko od tamtego miejsca .
- Zostańcie tu ja zapoluję .
- Dobrze mamo...
Kręciliśmy się niedaleko wioski .
Nagle coś złapało mnie nogę . Potwornie bolało . Nie mogłam ruszyć nogą .
Znowu zobaczyłam tą istotę która tak przerażała mamę .
Powoli podchodziła do mnie . Wycelowała do mnie z patyka . Rozległ się huk .
Dostałam czymś w szyję . Stałam się senna . W końcu mimowolnie zasnęłam .
Obudziłam się w klatce . Nadal bolało ale nie miałam już tego czegoś wokół nogi .
Czułam nowe zapachy i słyszałam nowe głosy .
Poczułam lamparta co mnie zaniepokoiło .
<Blanco ?>
Pobiegliśmy do mamy . Polowała .
- Mamo chodź szybko ! - krzyknęła Zira .
- Co się stało ?
- Widzieliśmy dziwne dwunożne stworzenie !
Mama była zaniepokojona .
- Idziemy z tond . - powiedziała po czym odwróciła się i powędrowała przed siebie . Musiała być przerażona bo zostawiła zdobycz ...
- A gdzie dokładnie idziemy ? - Spytałam .
- Jak najdalej z tond ...
Byliśmy już daleko od tamtego miejsca .
- Zostańcie tu ja zapoluję .
- Dobrze mamo...
Kręciliśmy się niedaleko wioski .
Nagle coś złapało mnie nogę . Potwornie bolało . Nie mogłam ruszyć nogą .
Znowu zobaczyłam tą istotę która tak przerażała mamę .
Powoli podchodziła do mnie . Wycelowała do mnie z patyka . Rozległ się huk .
Dostałam czymś w szyję . Stałam się senna . W końcu mimowolnie zasnęłam .
Obudziłam się w klatce . Nadal bolało ale nie miałam już tego czegoś wokół nogi .
Czułam nowe zapachy i słyszałam nowe głosy .
Poczułam lamparta co mnie zaniepokoiło .
<Blanco ?>
środa, 8 kwietnia 2015
od Awara do Sary
Chodząc w poszukiwaniu stada zebr, lub jakiejś innej zwierzyny łownej poczółem zapach. Zapach, który wydzielają samice podczas rui. Zignorowałem głód i truchtem ruszyłem w stronę z której czóć było go mocniej. Tam zauwarzyłem Sarę. Widocznie to ona miała ruję. Podeszłem do niej niepewnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Odwróciła się z uśmiechem.
- Cześć, masz ruję, prawda? - zapytałem niepewnie.
- Tak, a co? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Em... - powiedziałem spoglądając za nią. - Chyba wiadomo... - dodałem po długim, długim czasie. Zamilkliśmy.
<Sara?>
- Cześć, masz ruję, prawda? - zapytałem niepewnie.
- Tak, a co? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Em... - powiedziałem spoglądając za nią. - Chyba wiadomo... - dodałem po długim, długim czasie. Zamilkliśmy.
<Sara?>
Subskrybuj:
Posty (Atom)