Chodząc w poszukiwaniu stada zebr, lub jakiejś innej zwierzyny łownej poczółem zapach. Zapach, który wydzielają samice podczas rui. Zignorowałem głód i truchtem ruszyłem w stronę z której czóć było go mocniej. Tam zauwarzyłem Sarę. Widocznie to ona miała ruję. Podeszłem do niej niepewnie. Nie wiedziałem co powiedzieć. Odwróciła się z uśmiechem.
- Cześć, masz ruję, prawda? - zapytałem niepewnie.
- Tak, a co? - odpowiedziała pytaniem na pytanie.
- Em... - powiedziałem spoglądając za nią. - Chyba wiadomo... - dodałem po długim, długim czasie. Zamilkliśmy.
<Sara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz