niedziela, 29 marca 2015

Od Blanco

Chodząc po sawannie zastanawiałam się jak czuje już się Lider.Poszłam na coś zapolować bo byłam głodna ale gdy zobaczyłam, że Lider jest w pobliżu odeszłam.Postanowiłam go unikać aby nic mu się nie stało. Przecież wreszcie to prze ze mnie został ranny. Poszłam dalej odechciało mi się nawet jeść. Wędrowałam nie wiedziałam co mam robić,wciąż siebie obwiniałam. Zobaczyłam mi znajome auto jak i zapach był to człowiek z wioski który pomógł Liderowi ja i mi szybciej.Podeszłam do niego chciał się ze mną bawić ale ja nie chciałam skoczyłam na niego i się położyłam na nim.On zaczął mnie głaskać,po pewnym czasie musiał jechać do wioski ale ja tego nie chciałam więc poszłam za nim aż do wioski.Tam położyłam się koło jego domu i zasnęłam.Gdy był ranek człowiek którego znałam miał na imię Ren.Położył mi kawałek mięsa ale nie miałam ochoty więc odsunęłam go łapą.Poszłam za Renem chodziłam praktycznie cały czas za nim.Po południu dał mi znowu kawałek mięsa ale nie miałam ochoty.Poszłam pod jego dom gdzie był cień i się położyłam nic mi nie smakowało.Przez dwa dni byłam w wiosce ale nie chodziłam już za Renem tylko leżałam koło jego domem.Zmuszał mnie do jedzenia ale ja nie chciałam wciąż myślałam o ty co mogło się stać Liderowi.Ren najwidoczniej się martwił o mnie ale mnie to nie obchodziło.N następny dzień Ren gdzieś pojechał, a ja wciąż leżałam pod jego domem zrobiło się późno gwiazdy były już na niebie a jego wciąż nie było.Nagle usłyszałam głos furgonetki Ren przyjechał z kimś ale nie chciało mi się wstać i zobaczyć.

< Ktoś?>

czwartek, 26 marca 2015

Od Lidera CD Blanco

Niebo tamtej nocy było wyjątkowo piękne, aż ja sam je podziwiałem. Gwiazdy lśniły na granatowym, wręcz czarnym tle, a księżyc dodatkowo dodawał nocnemu niebu wyjątkowości. Rana w zasadzie już mnie nie bolała, w końcu już następnego dnia miałem zostać wypuszczony. Zasnąłem, Blanco najwyraźniej też, bo kiedy rano wstałem, leżała obok. Otworzyłem oczy i natychmiast wstałem przypominając sobie, że znów będe wolny.
Siedziałem zniecierpliwiony nad lamparcicą czekając, aż przyjdą mnie wypuścić. Po chwili Blanco wstała ziewając.
- Co się dzieje? – zapytała.
- Czekam, aż mnie wypuszczą.
Po jakiejś godzinie przyszli i zdjęli mi opatrunek. Wypuścili mnie na wolność. Do końca dnia biegałem jak szalony ciesząc się wolnością, która wreszcie powróciła. Upolowałem młodą antylopę i zjadłem na kolację, po czym położyłem się na gałęzi i zasnąłem.
Rano wstałem, zeskoczyłem z gałęzi i zacząłem spacerować szukając jedzenia.

<Ktoś? >

środa, 25 marca 2015

Od Blanco Cd Lidera

Gdy usłyszałam, że Lider wyjdzie na wolność już jutro byłam szczęśliwa poszłam na polowanie aby dać mu gazele wiedziałam,że by się ucieszył.Pod wieczór poszłam do nie go dając mu mięso. Lider szybko zjadł zwierzę. Po czym mu powiedziałam,że jutro wychodzi na wolność. Z radości polizał mnie w nos. Bardzo się zdziwiłam. Ale widząc jak jest szczęśliwy że jutro zostanie wypuszczony nie mogłam od niego oderwać wzroku.
-No nic powinnam już pójść-powiedziałam do Lidera
-Co już idziesz?-zapytał sie
-Tak powinieneś odpocząć a ja nie będę przeszkadzać.
-Ale ty nie przeszkadzasz a może zostaniesz ze mną.
-Niech będzie.-odpowiedziałam położyliśmy się razem byliśmy blisko koło siebie i patrzyliśmy na gwiazdy i piękny księżyc.

< Lider?>

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Lidera CD Blanco

Leżałem tak nieprzytomny, ale za chwilę się ocknąłem. Lekko otworzyłem oczy i popatrzyłem na Blanco. Wszystko było rozmazane, ale mogłem ją zobaczyć. Ulżyło mi na jej widok, chyba nic jej się nie stało.
Zaraz podszedł człowiek. Z początku chciałem wręcz uciec, ale zorientowałem się, że jestem bezpieczny. Zaczął robić coś z moim rannym karkiem, bolało strasznie, ale w końcu gdyby tego nie robił, zginąłbym zapewne. On zakładał mi wtedy nowy opatrunek. Udało mi się usłyszeć ich rozmowę:
- I co z nim?
- Nie za dobrze. Zanim do niego dotarliśmy i zanieśliśmy tutaj stracił sporo krwi. Nie jestem pewien, czy przetrwa, ale wygląda na silnego, więc raczej wydobrzeje za kilka dni. W tym czasie będzie pod moją obserwacją w zagrodzie.
Byłem lekko zaniepokojony, bo troszeczkę z tego zrozumiałem. Następnego ranka, gdy Blanco poszła na polowanie, przenieśli mnie do średniej wielkości zagrody otoczonej mocną siatką, nie wiem, skąd ją wzięli. Przywiązali mnie za szyję na długim łańcuchu do wielkiego kawałka drewna wystającego z ziemi pośrodku mojego nowego wybiegu. Postawili mi tam misę z wodą i położyli trochę niestety już niezbyt świeżego mięsa. Nie tknąłem go nawet. Napiłem się tylko trochę wody i położyłem spać.
Pod wieczór obudził mnie jednak znajomy głos i kilka szturchnięć w bok. Zaraz poczułem zapach młodej, świeżo upolowanej gazeli. To wręcz zmusiło mnie do otworzenia oczu. Blanco stała przede mną z wyżej wymienionym roślinożercą i uśmiechała się.
- Witaj, śpiochu! – powiedziała puszczając zdobycz abym mógł ją zjeść.
- Cześć. – powiedziałem i zacząłem jeść.
Byłem głodny i to bardzo. Zjadłem całą gazelę i zostawiłem tylko kości i niektóre szczątki. Wylizałem pysk, ziewnąłem i z nudów zacząłem chodzić wokół drewna, do którego byłem przywiązany.
- Wiesz, co? Mam dobrą wiadomość! – powiedziała.
- Tak?
- Jutro rano cię wypuszczą! Znów będziesz wolny!
Ucieszyła mnie ta wiadomość, że aż liznąłem samicę w koniuszek nosa.

< Blanco? >

OD Blanco CD Lidera

Rozdzieliliśmy się i zaczęliśmy szukać coś do jedzenia.W pewnym momencie Lider się na mnie rzucił a ja usłyszałam strzał.Nim się obejrzałam zobaczyłam że Lider krwawi nie wiedziałam co zrobić aż wpadłam na pomysł jeden z ludzi z wioski zna mnie więc powinie mi pomóc pobiegłam szybko tak jak tyko mogłam. Dobiegłam do wioski i zaczęłam węszyć i wypatrywać tego człowieka. Trafiłam na jego trop gdy go zobaczyłam wzięłam mu dziwną rzecz i zaczęłam z nią biec prowadząc prosto do Lidera aby mu pomógł. Dobiegłam do Lidera a za mną ludzie którzy zaczęli za mną ganiać. Gdy go zobaczyli od razu mu pomogli.Wzięli go do wioski gdzie mu pomogli ja poszłam razem z nimi Lider leżał a ja przy nim.

< Lider?>

środa, 18 marca 2015

Od Awara CD Nali

Śmialiśmy się jakiś czas. Kiedy skończyliśmy się śmiać pomogłem wyjść Nali z błota. Trochę się otrzepała i spojrzała na mnie. Wyglądała tak pięknie... Starałem się nie przyglądać się jej, aż tak bardzo. Udawało mi się to. Zaczęliśmy rozmawiać. Nagle poczułem zapach... zapach lwa... samca... Odeszłem trochę od Nali i ruszyłem w kierunku z, którego dobiegał ten zapach. Po pewnym czasie zobaczyłem lwa. On też je zobaczył. Ruszył w moim kierunku. Wyszedłem z ukkrycia, po czym zacząłem biec w jego kierunku. Zaczęliśmy walczyć. Byłem trochę silniejszy i większy.
 


 Kiedy ytak walczyliśmy zobaczylem, że podchodzą do nas nieznane lwy. Widocznie miał on stado, większe od mojego. Ryknąłem na znak, że Nala i Sara mają tu przybiec. Po chwili były na miejscu. Dokładnie ich nie widziałem, bo byłem zajęty czymś innym. Nasze stada zaczęły walcczyć wokół nas. Samiec odsunął się ode mnie. To był znak, że chce wykonać ostateczny cios. Wszystko się uspokoiło. Zaczęliśmy chodzić dookoła. Samiec rzucił się do ataku.

< Nala?>

wtorek, 17 marca 2015

Od Awara CD Lawala

Byłem oszołomiony. Kiedy zorientowałem się, że myśliwy bierze do ręki broń spojrzałem na niego i odbiegłem.
- Czemu on to zrobił? - pytałem siebie cicho. Przez jakiś czas nie widziałem Lawala. Kiedy go zobaczyłem cicho podszedłem niezauważenie.
- Hej, Lawal. - powiedziałem. Samiec gwałtownie odwrucił się i odszedł kilka kroków.
- Co? - zapytał.
- Może tak zawieszenie broni na jakiś czas? - zapytałem. - Ale tylko wtedy kiedy nie będziesz zblirzał się do mojego stada.
Zaczął się zastanawiać.

< Lawal? Brak weny>

Od Lidera C.D Blanco

Chwilę się zastanowiłem. Potem powiedziałem:
- Już wiem!
Popatrzyła na mnie pytająco.
- Zapolujmy. Ale musimy się rozdzielić. – postanowiłem i tak zrobiliśmy.
Szukaliśmy tak każdy gdzie indziej, ale staraliśmy się nie oddalać. W razie niebezpieczeństwa pomożemy sobie nawzajem. Na szczęście tak było.
Popatrzyłem na Blanco. Przeraziłem się widząc kłusownika, który siedzi w zaroślach i w nią celuje tą tak zwaną ,,strzelbą’’.
- Nie... Nie! – krzyknąłem i skoczyłem tak, że zasłoniłem samicę własnym ciałem. Człowiek trafił we mnie, po czym zorientował się, że Blanco może go zaatakować i uciekł. Ja miałem przez niego sporą, krwawiącą ranę na karku.
Upadłem na ziemię. Czułem się słabo, a do tego jeszcze byłem ranny.

< Blanco? >

OD Blanco CD Lidera

Był wieczór nie wiem dlaczego ale nie mogłam zasnąć. Poszłam poszukać jakiegoś miejsca do spania wtedy zobaczyłam Lidera.Lider akurat leżał nawet słodko spał.
-Co ty tutaj robisz?-zapytał się mnie
-Przepraszam jeżeli ciebie obudziłam ale nie mogłam zasnąć a samemu jest nudno w nocy.
-No dobrze.-odpowiedział i usiadł koło mnie
-Więc co będziemy robić?-zapytał się
-Nie wiem może chwile posiedzimy i się zastanowimy.-powiedziałam do nie go z uśmiechem.

<Lider?>

poniedziałek, 16 marca 2015

Od Lidera CD Blanco

- Dobrze. – powiedziałem. – Ale zapolujmy moim sposobem, okej?
- Okej! – odpowiedziała.
Wspięliśmy się na drzewo i po jakiejś godzinie rozmawiania zauważyliśmy dwie antylopy idące się paść właśnie pod nim. Mieliśmy spore szczęście. Kiedy zaczęły jeść, my w ciszy podnieśliśmy się z gałęzi i ustawiliśmy gotowi do skoku. Drzewo nie było wcale bardzo wysokie.
- A więc tak, Blanco. Na znak atakujesz tego po prawej, a ja tego po lewej. Tylko bądź ostrożna i skupiona. – szepnąłem.
Przytaknęła. Kiedy antylopy zaczęły jeść, krzyknąłem:
- Teraz!
Zeskoczyliśmy z gałęzi. Roślinożercy chcieli uciekać, ale zanim zdążyli odbić się od ziemi, zostały przez nas przygniecione do ziemi. Przy tym połamaliśmy im kilka kości. Nie miały już szans. Niestety, drapieżniki muszą polować, żeby żyć.
Uśmiechnąłem się do samicy, a ona do mnie i zaczęliśmy jeść. Nie zostawiliśmy nic prócz skór i kości dla hien i innych padlinożerców.
Kiedy słońce zachodziło, po dniu rozmawiania i biegania z nowo poznaną samicą, wyłożyłem się na gałęzi jednego z drzew. Zamknąłem oczy, ale za chwilę poczułem, że ktoś nade mną stoi, więc szybko je otworzyłem. Ujrzałem nad sobą mordkę Blanco.
- Co tutaj robisz? – zapytałem lekko zdziwiony.
Blanco uśmiechnęła się i powiedziała:
- Przyszłam do ciebie, bo wieczorami jest tak nudno...
Usiadłem obok.
- Więc co robimy? – zapytałem.

< Blanco? >

Od Blanco C.D Lidera

Chodziłam po sawannie tak jak zawsze szukając coś do zjedzenia. Gdy chciałam przejść przez pewne zarośle poczułam zapach jakiegoś kota.No to pięknie powiedziałam do siebie.
-Kim jesteś?-zapytał się
-Ja siedziałam cicho.Nagle odwrócił się w moją stronę
-Przepraszam że nie odpowiedziałam ja jestem Blanco a ty?
-Ja jestem Lider.Co robiłaś w tych zaroślach?
-Przechodziłam przez nie ale wyczułam twój zapach i się trochę....Mniejsza o to co tu robię a ty?
-Ja szukam jakiegoś zwierzaka do zjedzenia.
-O to tak jak ja.Może pójdziemy razem?

< Lider?>

piątek, 13 marca 2015

Od Ziry CD Anubisa

Spojrzałam na kota wyraźnie był zakłopotany .
- G-gdzie jest Karo ? - spytałam jeszcze raz .
Anubis nie wiedział co powiedzieć więc spojrzałam na mamę .
Ale ona również nie wiedziała co powiedzieć .
Przyszedł Ender i Nuka .
- Choć poganiamy myszy . - Zaproponowali
- No ok . - Chciałam bardziej pobawić się z Karo ale Ender i Nuka to też rodzeństwo .
Popędziliśmy w stronę skały pod którą zawsze siedziały myszy .

<Anubis? Gdzie jest mój brat. . .  >

czwartek, 12 marca 2015

Od Lidera

Niby nie było to nic dziwnego, ale byłem wyjątkowo aktywny. Chciałem upolować największą gazelę w okolicy. Siedziałem na gałęzi, ukryty pod wieloma liśćmi, które były dobrym kamuflażem. Tamten właśnie roślinożerca spory kawałek dalej skubał trawę. Nie chciałem tego robić, ale musiałem zejść z drzewa. Zeskoczyłem na niższą gałąź, potem jeszcze bardziej w dół, następnie jeszcze niżej i wkońcu zeskoczyłem z kilku metrów na ziemię. Dla lamparta to nic bolesnego, to normalne. Podszedłem ostrożnie do roślinożerca od tylu. Był on na skraju naprawdę sporego stada. Musiałem uważać, żeby żaden jego członek mnie nie zauważył. To byłaby porażka.
Wreszcie skoczyłem, spadłem wielkiej, jak na tem gatunek, gazeli na grzbiet i wgryzłem jej się w kark. Padła natychmiast. Potem szybko zaciągnąłem ją na najbliższe drzewo, położyłam się na gałęzi i zacząłem jeść. Potem położyłam się spać.
Minęły dwa dni, a gazela już była zjedzona. Co poradzić...
Poszedłem szukać nowego celu polowania.
Jednak za sobą usłyszałem szelest.
- Kim jesteś? - zapytałem, ale nikt nie odpowiedział. Odwróciłam się więc w tamtą stronę i zobaczyłem...

<Ktokolwiek? >

Od Blanco C.D Anuisa

Gdy zobaczyłam małe gazelki koło rzeki oblizałam się i ruszyłam na polowanie. Złapałam jedną po czy zaczęłam ją jeść. Gdy ją zjadłam podziękowałam Anubisowi.Było już późno widziałam że Anubisowi się chce spać wyglądał na zmęczonego.
-Może powinieneś iść spać. Połóż się tam pod drzewem-powiedziałam
-A czemu by nie-powiedział Poszedł się położyć w cień drzewa. Zasną natychmiast a ja wspięłam się na drzewo i go obserwowałam.

< Anubis?>Brak weny>

Od Anubisa CD Blanco


Śmialiśmy się razem z moich dowcipów. Opowiedziałem jeszcze kilka, w końcu doszliśmy do rzeki. Stado małych gazelek akurat przyszło się napić. Wszystkie były odwrócone do nas tyłem, machały małymi ogonkami odganiając much i komary.
- Jesteśmy na miejscu. - szepnąłem do lamparcicy. Nie chciałem by gazele mnie usłyszały, jeszcze tego brakowało bym przepłoszył całe stado!
- Tak pięknie wyglądają że mam ochotę jakąś upolować! - odpowiedziała Blanco, oblizując się po pysku. Zaczęła skradać się w stronę stada. Ja byłem najedzony więc tylko przyglądałem się z boku, co robi lamparcica.

<Blanco?>

środa, 11 marca 2015

od Blanco CD Anubisa

Nie mogłam uwierzyć, że może mnie zabrać do jakiejś zwierzyny. Zastanawiałam się gdzie to jest. Gdy tak szliśmy basior opowiadał mi różne żarty. Opowiedział mi jeden z którego się zaśmiałam brzmiał on tak
Spotkanie w lesie - lew zbiera towarzystwo i mówi:
- Teraz podzielimy się: mądre zwierzaki na prawo, a ładne na lewo.
I tak sowa biegnie na prawo, inne zwierzaki za nią, inne na lewo, a żaba została na środku
- No i co ty żaba robisz?
- No przecież się nie rozdwoję!!!

< Anubis?>

Nowy lampart

Oto nowy lampart . Ma na imię Lider

Serdecznie witamy ;3

Od Szoguna C.D Anubisa

Kot syknął na mnie .
- Jestem na terenie Vitani a nie twoim ! - Zdenerwował mnie .
Spojrzał na mnie .
- To jest również moje terytorium .
Nie spodobała mi się wiadomość że jest tu inny samiec i że może odebrać mi Vitani i Ficke .
Syknąłem na niego i odwróciłem się . Zmierzałem w stronę terytorium Ficki . Zobaczyłem Vitani i 3 kociaki .
- Vitani gdzie jest Karo ?!
- Nie żyje zabiły go lwy .
- To jak pilnujesz dzieci ?!
- Byłam na polowaniu
- Nie obchodzi mnie to !
Spojrzała na mnie z wyrzutem .
Drapnąłem ją i odszedłem .


<Vitani?>

Od Anubisa

Skradałem się w stronę upatrzonej zebry, która popełniła śmiertelny błąd odłączając się od stada. Byłem już bardzo blisko, jeszcze tylko dwa ostrożne kroki i będę mógł się rzucić w pogoń. Nagle całe stado jak jedno ciało rzuciło się przed siebie, koja niedoszła ofiara także. Byłem pewny że to nie ja wywołałem to przerażenie, jestem doświadczonym myśliwym! Spojrzałem i zobaczyłem "przyczynę", był to gepard. Nie podkradł się jednak na odpowiednią odległość i zwierzyna mu uciekła. Stał na równinie dysząc ciężko i z wściekłości mucąc ogonem powietrze. Idiota! Syknąłem pod nosem. Zbliżyłem się do tajemniczego przybysza, tak bo teraz uznawałem że ten teren jest mój.
- Kim jesteś? -syknąłem w jego stronę, chciałem przepędzić intruza.

<Szogun?>

Ficka urodziała

Ficka urodziła aż 7 kociąt (zaraz 7 ?! )
Oto Toro , Tobi , Swift , Nora , Tasza , Rossa i Sky





Od Anubisa CD Blanco

-No nic, to ja się będę zbierać - powiedziała lamparcica gdy zeszła z drzewa.
- Gdzie? - zapytałem.
- W jakieś bardziej urodzajne miejsce, tu nie ma prawie zwierzyny. Wszystkie sztuki wypędziła susza. - mruknęła Blanco i skrzywiła się z niesmakiem. Już od dłuższego czasu panował nieznośny upał.
- Wiesz, znam rzekę która jeszcze nie wyschła. Teraz zbiera się tam mnóstwo roślinożerców. Jak chcesz to cię zaprowadzę. - powiedziałem i podniosłem się z ziemi, lamparcica ożywiła się na dźwięk moich słów.
- Serio? Mógł byś? - zapytała z niedowierzaniem.
- Jasne, chodź. -powiedziałem i ruszyłem przed siebie, kotka szła obok mnie.

<Blanco?>

Od Anubisa CD Ziry


- Hej Anubis - zawołała Zrira i przytuliła mnie. Rozejrzałem się, ale nadal widziałem tylko trzy kociaki...
- Gdzie jest Karo ? - spytałem Zirę, ona będzie wiedzieć najlepiej gdzie jest jej brat gdyby to był jakiś kawał. Jednak ta nagle posmutniała, w jej oczach zakręciły się łzy.
- Vitani...? - zwróciłem się do gepardzicy, nie wiedziałem o co chodzi. Czy powiedziałem coś nie tak? Kotka westchnęła, ona także wyglądała na przygnębioną.
- Karo nie żyje, zabiły go lwy. - wyszeptała ledwo słyszalnie, jakby to mogło cofnąć to co się stało. Mnie też ta wiadomość przybiła i rozzłościła. Cholerne lwy! Biedna Zira ... straciła brata. Wiedziałem jakie straszne to uczucie gdy ktoś zabija ci bliską osobę, sam straciłem brata... Chciałem jakąś pocieszyć małą, ale żadne odpowiednie słowa nie przychodziły mi do głowy.

<Zira?>

wtorek, 10 marca 2015

Ficka jest w ciąży !

Gepardzica Ficka oczekuje kociąt . Ojcem jest Szogun  o,o
Ps.
Anubis musisz sobie w końcu znaleźć dziewczynę bo ci Szogun wszystkie sprzątnie sprzed nosa  XD

poniedziałek, 9 marca 2015

Od Blanco CD Anubis

-Pewnie ciebie obudziłam?
-Nie
-Na pewno ciebie obudziłam Przepraszam ciebie za to.
Zeszłam z drzewa.
-No nic to ja się będę zbierać.

< Anubis?> Sory brak weny >

Od Ziry C.D Anubisa

-Hej Anubis - Zawołałam i przytuliłam się do geparda . - Gdzie jest Karo ? - Spytałam .
Do oczu napłynęły mi łzy .

<Anubis? Brak weny>

Od Nali C.D Awara

Zobaczyłam , że Awar nie złapał gazeli więc podeszłam do niego .
- Choć pomogę ci .
Podkradliśmy się do antylopy .
Wyskoczyłam jak poparzona z zarośli bo ukuł mnie jeżozwierz .
Ha ha ha ... - Awar nie mógł się powstrzymać od śmiechu .
Rzuciłam w niego błotem w którym wylądowałam .
Po chwili obydwoje się śmialiśmy .

<Awar?>

Od Lawala C.D Awara

Goniłem słonie i nagle poczułem Awara . Słonie prawie go stratowały . Ryknąłem w jego stronę . On odpowiedział .  Nastroszyłem grzywę i pokazałem kły . Awar był jeszcze ranny a ja już prawie miałem zagojone wszystkie rany .
Już miałem zaatakować ale padł strzał z broni palnej .  Spojrzałem w lewą i zobaczyłem człowieka z bronią palną . Zniknąłem w zaroślach . Obserwowałem przebieg zdarzeń z pewnej odległości .
Awar był na ceowniku . Człowiek praie nacisnął spust ale rzuciłem się na niego i wytrąciłem mu broń z dłoni.
- Czemu mnie uratowałeś ? - Spytał na mnie podejrzliwie .
- Chce wygrać ale nie w taki sposób .
Odwróciłem się i odbiegłem .

<Awar?>

Od Awara CD Nali

Lwice odsunęły się. Widząc to kiwnąłem głową tak jakbym mówił "Jedzcie". Samice wróciły do jedzenia. Wtedy akurat nie byłem głodny, ale kiedy odszedłem zgłodniałem. Na moje szczęście. W zasięgu mojego wzroku były antylopy. Na szczęście wiatr mi sprzyjał, a trawa była wysoka, ale wiatr mógł w każdej chwili zmienić kierunek. Musiałem skradać się szybko, ale niezauważenie. Kiedy miałem już wyskoczyć na zwierzę wiatr zmienił kierunek i antylopy uciekły. Niczego nie widziałem...

< Nala? Brak weny>

Od Awara CD Lawala

Kiedy szedłem zobaczyłem Nalę i Sarę biegnące w moją stronę. Powiedziały, że Lawal zabrał im bawoła którego wcześniej upolowały. Kiedy go wywęszyłem ruszyłem prosto na niego i kiedy lew mnie usłyszał zaczął uciekać. Kiedy był już daleko wróciłem się na nasze terytorium. Kiedy lwice mnie zobaczyły odeszły żebym mógł coś zjeść, ale ja nie byłem głodny więc ominąłem je. Wróciły do jedzenia. Kiedy byłem dość daleko położyłem się pod drzewem i zacząłem lizać rany. Podczas tego napawałem się żądzą wypędzenia lwa z moich terenów. Nagle poczółem dziwny, nieznajomy zapach. Poszedłem w kierunku tego zapachu. Był coraz intensywniejszy, a kiedy byłem na tyle blisko żeby zobaczyć co to za zwierze przed moim nosem przebiegło stado słoni. Widocznie czegoś się przestraszyło... ale czego? O mało mnie nie rozdeptały więc to nie mogłem być ja.

< Lawal?>

Od Anubisa CD Blanco


 Było późne popołudnie, niedawno zjadłem małą gazelę więc miałem pełny brzuch i szukałem miejsca gdzie mógł bym się zdrzemnąć. Po kilku minutach dostrzegłem wielkie drzewo a pod nim przyjemny zacieniony obszar, który porastała miękka trawa. Ułożyłem się tam wygodnie co prawda czułem zapach lamparta, ale nie zwróciłem na to uwagi. Umiem spać czujnie, a na sawannie wszędzie są zapachy różnych zwierząt. Zasnąłem. Obudziłem się godzinę później, byłem pewny że obudził mnie odgłos dochodzący z drzewa. Spojrzałem w górę i zobaczyłem lamparcice wpatrującą się we mnie z zaciekawieniem.
-O cześć jak masz na imię?-zapytałem nieznajomą. Nie wyglądała na wrogo nastawioną.
-Ja jestem Blanco a ty? - odpowiedziała grzecznie.
-Ja jestem Anubis. - przedstawiłem się i przeciągnąłem. - Cały czas siedziałaś tam na górze? - zapytałem.
- Tak, leżałam tu aż przyszedłeś. - odpowiedziała i zeskoczyła z drzewa. Polizałem się po prawej łapie.

< Blanco? Brak weny ;-(>

Od Anubisa CD Ziry

- Nie ma sprawy. - odpowiedziałem. Przyglądałem się chwilę jak kociaki bawią się wokół mamy.
- Vitani ... nie masz nic przeciwko żebym zatrzymał się w pobliżu? - zapytałem gepardzicę. Nie chciałem by myślała że jestem wrogo nastawiony. Vitani zamyśliła się, widziałem jak Zira wlepia w nią błagalne spojrzenie.
- No dobrze... - odpowiedziała w końcu z lekkim wahaniem. Skinąłem głową i odeszłem. Była już południe słońce miło mi grzało kark. Trawa pod łapami delikatnie szumiała, nie podkradałem się do zwierzyny więc nie czułem potrzeby by iść zupełnie bezszelestnie. Po krótkim czasie ułożyłem się pod krzakiem w przyjemnie chłodnym cieniu. Zasnąłem i spałem aż do wieczora. Kiedy się obudziłem było już ciemno - noc na sawannie zapada niezwykle szybko. Wstałem i otrzepałem się z kurzu. Wziąłem się za wieczorną toaletę, najpierw wylizałem sobie łapy, później grzbiet i brzuch, a na końcu ogon. Tak "umyty" udałem się nad wodopój, by ugasić pragnienie. Co jak co, ale afrykańskie słońce zwiększa zapotrzebowanie organizmu na wodę. Kiedy się napiłem i już miałem odejść zauważyłem jakiś ruch przy przeciwległym brzegu. Podkradłem się w tamto miejsce, nigdy nic nie wiadomo może to lew albo gnu? Bywa różnie... Okazało się jednak że to Vitani z trójką maluchów. Zaraz trójką? A gdzie czwarte?! Wyszedłem z krzaków, nadepnąłem na sucha gałązkę która pękła z trzaskiem. Vitani obróciła się z najeżoną sierścią i łapą gotową do uderzenia.
- Spokojnie to tylko ja. - powiedziałem. Taka reakcja to nic dziwnego, w końcu na moim miejscu mógł stać lew.
- Nie skradaj się tak! - syknęła gepardzica, uspokoiła się kiedy okazało się że nie jestem zagrożeniem. Nagle poczułem jak ktoś chwyta mój ogon i zawzięcie gryzie. Machnąłem nim, ale ten ktoś nie ustępował. Obróciłem się i zobaczyłem że to Zira bawi się w najlepsze moim ogonem, wbijając w niego swoje małe lecz ostre ząbki.
- Zostaw Anubisa w spokoju Zira! Na pewno nie odpowiadają mu twoje wygłupy! - ofuknęła małą Vitani.
- Nie, niech się bawi. Mi to nie przeszkadza. - odpowiedziałem prędko. A co tam, niech się kociak bawi.

< Zira?>

niedziela, 8 marca 2015

Od Skederi CD Elektro

Popatrzyłam na Elektro, a następnie na gepardzicę. Zawarczałam i powoli się wycofałam, unikając walki. Samica stanęła prosto. Kiedy bardziej się oddaliliśmy wzięła pozostałości antylopy i potruchtała do młodych. Na całe szczęście już się najadłam, mój towarzysz chyba też.
Poszliśmy nad wodę i napiliśmy się. Popatrzyłam na niego. Uśmiechnęłam się lekko.
- I co teraz? – zapytał.
- Nie wiem, może idźmy do legowisk spać. Zmęczyłam się.
Zrobiliśmy tak.

< Elektro? >

Od Nali C.D Awara

Odruciłam się i poszłam z siostrą na polowanie . Po długim i wyczerpującym pościgu zabiłyśmy gnu .
Bardzo się z tego powodu cieszyłyśmy bo od dawna nic nie jadłyśmy . Wtedy przyszedł Awar .
 
 
<Awar? Brak weny>

Od Lawala C.D Awara

Lew mnie zaskoczył . Zaatakował pierwszy . Z walki wyszedłem z kilkoma ranami . Poszedłem nad wodopój napić się i odpocząć . Usłyszałem odgłos który wydają młode gnu gdy się je dusi . Pewnie lwice polują . Trawa była wysoka i sucha dzięki czemu mogłem się ukryć . Nala i Sara polowały , słyszałem ryk Awara . Lwice upolowały bawoła . Gdy ten już nie żył ja wystrzeliłem jak z procy w stronę lwic . Te zlękły się i ich pierwszym odruchem była ucieczka . Zabrałem się do jedzenia . Byłem naprawdę głodny . Zjadłem już prawie całego bawoła gdy usłyszałem ryk Awara . Był coraz bliżej . Normalnie nie uciekam przed walką ale byłem ranny a oni mieli przewagę liczebną więc uciekłem w stronę zarośli .

<Awar? Brak weny>

Ważne !

PROSZĘ O PONOWNNE WYSŁANIEE LINKÓW DO ZDJĘĆ ! (niechcący coś przestawiłam)

Od Elektro C.D Skederi

Zabraliśmy się za jedzenie bo w pobliżu kręcił się dość duży lew . Zjedliśmy już połowę antylopy gdy pojawił się gepard a dokładnie gepardzica . Chciała nas odgonić . Ciekawe dlaczego atakuje dwa likaony . - Zdziwiłem się bardzo . Skederi chciała zaatakować geparda ale wtedy zauważyłam 3 kociaki ukryte z zaroślach .
- Skederi  stój ! ona broni kociąt !
Skederi stanęła .

<Skederi? >

Od Skederi

Rano, po obudzeniu się, pobiegłam polować. Jak zwykle, słońce bardzo grzało, a wody było dosyć mało. Biegłam nasłuchując i próbując wywęszyć jakąś ofiarę, która byłaby moim śniadaniem. Samej trudno mi będzie coś upolować. Zwierzęta pewnie skryte są jeszcze i śpią, jest bardzo wcześnie. Miałam mimo wszystko nadzieję, że coś znajdę. Jakiś czas potem zobaczyłam młodą, pasącą się antylopę. Zaczaiłam się w długiej, suchej trawie, czekając na odpowiedni moment do ataku.
- Pomóc ci? – usłyszałam szept obok, popatrzyłam w tą stronę, z której dochodził głos. Stał tam też ukryty w trawie, uśmiechnięty samiec. Sama się uśmiechnęłam i zgodziłam.
Zaatakowaliśmy we dwójkę. Już po chwili antylopa padła. Zaczęliśmy jeść.

< Elektro?>

Od Awara Do Nali

Byłem szczęśliwy, że mam stado. Chodź takie małe... obie samice są ładne, ale jedna przykuła moją uwagę... Nala. Jest piękna i w dodatku mamy podobny charakter... Po prostu pasujemy do siebie idealnie. Odwróciłem się i zobaczyłem ją. Podchodziła do mnie, a ja do niej,
- Cześć. Nala, prawda?
- Tak, a ty to Awar?
- Tak, a ty jesteś w moim stadzie. - powiedziałem z uśmiechem.
- Podoba ci się tu? - zapytała.
- Tak... tylko ten drugi lew... Będzie chciał przejąć stado.
- Żyj chwilą. - powiedziała.

< Nala?>

Od Blanco Do Anubisa

Chodziłam po sawannie aby znaleźć sobie jakiś cień w którym będzie chłodniej. Napotkałam się na ogromne drzewo wspięłam się na nie i położyłam się na gałęzi która wyglądała na solidną. Zrobiło mi się trochę chłodniej ale słońce wciąż grzało mocniej. Pod cień drzewa przyszedł pewien gepard. Oparł się o drzewo i zasnął. Nie chciałam jego obudzić ale też nie chciałam, aby mnie zauważył. Nie wiedziałam co zbytnio zrobić. Gdy się tak zastanawiałam gepard się obudził. Spojrzał w górę prosto na mnie.
-O cześć jak masz na imię?-zapytał się
-Ja jestem Blanco a ty?
-Ja jestem Anubis.

< Anubis?>

Od Awara Do Lawala

Dowiedziałem się właśnie, że na naszych terenach pojawił się nowy lew. Nie lwica tylko lew! Nie będę tchórzem! Wręcz przeciwnie dam mu wyzwanie. Jeszcze nie wiem jakiej jest wielkości, ale wiem, że jeżeli się czegoś chce można to mieć. Postanowiłem go odszukać żeby pokazać mu kto tu rządzi! Chodziłem w tą i z powrotem i nagle zobaczyłem lwa przy Nali. Zapewne był to Lawal. Ruszyłem do ataku. Zacząłem biec szybciej i szybciej, a kiedy lew mnie zobaczył odskoczył. Skoczyłem na niego i zaczęliśmy walczyć.
- Odejdź! - krzyknąłem.
- Nigdy! To będzie moje stado!
Ryknąłem na niego, jednak on się tym nie zraził. Zaczęliśmy się gryźć. Uderzyłem go łapą. Po pewnym czasie odszedł. Wygrałem tą bitwę, ale wojny jeszcze nie. Lew miał dużo ran, ale i ja nie wyszedłem bez szwanku. Miałem zwichniętą łapę, głęboką otwartą ranę i jeszcze wiele innych... długo, by wymieniać. Wróciłem do mojego stada i wypatrywałem tego wnerwiającego lwa.

< Lawal?>

Od Vitani C.D Aas

Gdy zobaczyłam hienę myślałam że i ona chce zabić moje kocięta . Zjeżyłam sierść , pokazałam kły i syczałam .
- Spokojnie ja nie chce zabić twych kociąt . - Spojrzała na mnie i próbowała się uśmiechnąć .
Podbiegły do mnie tylko 3 kocięta .
- Gdzie jest Karo ... - przeraziłam się gdy brakowało jednego kociaka .
Nie zwracałam już uwagi na hienę tylko chciałam odnaleźć moje dziecko .  Hiena pomagała . W końcu krzyknęła - Znalazłam .
Bardzo się ucieszyłam ale gdy podeszłam . . . ..
- O nie . . . - Kociak był przygnieciony przez lawa . Martwy , niewinny . Zaczęłam płakać .

<Aas ? >

Od Aas CD Vitani


 Obudził mnie ryk lwa. Słyszałam go dosyć głośno, więc zwierzę nie było daleko. Trochę mnie to zmartwiło. W końcu jakie ja mam szanse z wielgachnym lwem? Minimalne niestety... Wyszłam ze swojego legowiska i rozglądnęłam się. Szukałam wzrokiem lwa, który ryczał. Po chwili rozległ się kolejny ryk, a po nim ciche piski. Czyżby czyjeś młode?
Zobaczyłam lwy i jakieś smukłe ciało... Zapewne gepardzica, która próbuje ochronić swoje kocięta. Podeszłam bliżej. Żadne z walczących zwierząt nie zauważyło mnie. To dobrze. Podkradłam się do lwa od tyłu i złapałam jego nogę w swoje szczęki. Szarpnęłam mocno i wycofałam się. Gepardzica skoczyła w tym czasie na lwa i wgryzła mu się w szyję. Umarł. Drugi lew miał wydrapane oko. Zaczął odchodzić. Przynajmniej był rozsądny - nie mógł walczyć i wygrać z jednym okiem.
Podeszłam do gepardzicy, jednak ona na początku nastroszyła sierść i cofnęła się.
- Cześć, jestem Aas - przywitałam się, wysilając się na uśmiech. Nie wychodzi mi zawieranie znajomości, zachowuję się wtedy "nienaturalnie".
- Vitani - powiedziała.

< Vitani?>

sobota, 7 marca 2015

Przykra wiadomość :c

Gdy Vitani była na polowaniu Karo został zabity przez lwa bo oddalił się od legowiska reszta kociąt przeżyła .
Zdecydowanie Vitani naj bardziej to przeżywa .

Nowy gepard !

Pojawiła się młoda gepardzica Ficka :D
Jest młoda i niedoświadczona ale mamy nadzieję że sobie poradzi ;3

Od Vitani

Po długiej nocy nastał wreszcie dzień . Kociaki jeszcze spały ale nie wszystkie . Zira się wierciła .
- Mamo ...
- Tak ?
- Kiedy nauczysz nas polować ?
- Kiedy trochę podrośniecie .
Kociak wiercił się i nie dawał mi odpocząć .
Usłyszałam ryk lwa co mnie przeraziło wstałam i niechcący obudziłam resztę kociąt .

- Chodźmy z tond . . .  Za mną . - Powiedziałam do maluchów niosąc jednego z nich .
Lwy za nami szły . Schowałam dzieci w zaroślach a sama poszłam  stronę lwów żeby odwrócić ich uwagę .
- I co boicie się mnie ? - Zadrwiłam z nich .
Nastroszyłam sierść i syczałam .
Wydrapałam jednemu oko . Zostały jeszcze 2 . Udało mi się odwrócić ich uwagę od kociąt ale sama stałam się ich celem . Jeden prawie mnie dopadł ale w porę odskoczyłam .


<Ktoś? >

Od Ziry C.D Anubisa

- Anubis ....Dziękuję za pomoc . - Powiedziała moja mama co mnie zdziwiło .
- Nie ma za co .
Spojrzałam na kota błagalnym wzrokiem . Chciałam żeby został . Ale mama nigdy by się nie zgodziła .
Usłyszałam szmer i popiskiwanie .
- Ender , Karo , Nuka ! - bardzo się ucieszyłam widząc rodzeństwo .
Całą czwórką zaczęliśmy się bawić koło mamy .



<Anubis?>

Od Anubisa C.D Ziry



 Mała przybiegła cała zapłakana. Zdołała tylko wykrztusić:
- Mama . . . 2 lwy . . . walka .... - nim znów jej ciałem targnął szloch. Na słowo "lwy" sierść na karku zjeżyła mi się, nie chciałem by ta mała kociczka musiała przeżywać tak jak ja stratę bliskiej osoby. Poza tym postanowiłem że będę zabijał lwy. Pobiegłem na miejsce walki, gepardzica jakoś sobie radziła ale jeden z lwów zdołał zranić ją w łapę, przez co była osłabiona. Skoro były dwa lwy to fair będą dwa gepardy. Skoczyłem na grzbiet lwu, który właśnie zamachnął się na kotkę. Zdziwiony wydał bliżej nieokreślony pisk i spróbował dosięgnąć mnie łapą. Moje pazury jednak mocno wbiły się w jego skórę, tak że nie mógł mnie zrzucić. Kłami rozszarpałem mu skórę i mięśnie karku. Ten jednak był twardy, przeturlał się po ziemi zwalając mnie z grzbietu. Zaraz obrócił się i wpił we mnie spojrzenie przekrwionych, ogarniętych furią oczu. Nie pozostałem mu dłużny, moje spojrzenie na pewno nie należało do łagodnych. Lew kłapną szczękami tuż przy mojej łapie, na szczęście widziałem jego napinające się mięśnie i przewidziałem że spróbuje ugryźć. Kiedy jego szczęki nie napotkały żadnego oporu, pchany siłą rozpędu stracił równowagę. Taka okazja nie powtarza się dwa razy! Odsłonił szyję w której była tchawica i główna tętnica. Zacisnąłem szczęki w najdelikatniejszym miejscu. Krew trysnęła i obryzgała suchą trawę na której stałem. Wypuściłem lwa, martwe cielsko uderzyło o ziemię wzbijając chmurę pyłu. Prychnąłem, gdy do moich nozdrzy doleciał zapach martwego lwa. Drugi też leżał martwy u stup gepardzicy. Spojrzała na mnie podejrzliwie, jej ogon drgnął kilka razy. Oznaczało to zdenerwowanie i niepewność.
- Mamo! Mamo! - usłyszałem krzyk i zobaczyłem Zirę biegnącą ile sił w łapkach w stronę gepardzicy. Kiedy ta ją zobaczyła jej zdenerwowanie pogłębiło się. Nic dziwnego, w końcu obce gepardy często mordują nieswoje dzieci, a przecież widziała do czego jestem zdolny w starciu z lwem. No i nie wiedziała że właściwie uratowałem jej córkę. Gepardzica przytuliła kociczkę.
- Schowaj się za mną! Nie wiem kto to ani czego on chce! - powiedziała cicho, ale mimo to usłyszałem co mówiła.
- On nie jest groźny! - zaprzeczyła mała. Ha! Nie groźny! No ... właściwie raczej nie zwrócił bym się bez powodu przeciw innemu gepardowi. Kotka spojrzał ze zdziwieniem na dziecko.
- Widziałaś jak potraktował tego lwa! I nie wiemy po co tu jest! Czy nie opowiadałam ci historii o brutalnych przedstawicielach naszej rasy?! - zbeształa Zirę. Ta zrobiła zaciętą minę, chyba była uparta ... nie, na pewno była uparta - poprawiłem się w myślach.
- Mówię że jest niegroźny! Jeśli mi nie wierzysz to patrz! - powiedziała mała buntowniczka i podbiegła do mnie. Zaczęła łasić się o moje łapy. Nie bardzo wiedziałem jak zareagować więc stałem w miejscu. Matka na początku przerażona teraz tylko próbowała mnie zabić spojrzeniem.
- Zira! - warknęła. Mała wlazła mi właśnie na grzbiet i zaczęła bawić się moim ogonem. Średnio mi się podobała rola żywej zabawki. Odwróciłem głowę i wziąłem małą za kark. Podeszłem do gepardzicy, i położyłem przed nią kociaka.
- Ja już muszę iść. Uważaj na lwy Zira. - powiedziałem i odwróciłem się z zamiarem odejścia, jednak zatrzymał mnie głos.

< Zira?>

Od Ziry C.D Anubisa

Byliśmy w połowie drogi .
Usłyszałam znajomy odgłos .
- Mama ! - Krzyknęłam nie zwracając uwagi na inne drapieżniki .
Zaczęłam się rzucać . Anubis się zdziwił . Wyrwałam się kotu i biegłam w stronę popiskiwania .
Kot biegł za mną . Stanęłam jak wryta gdy zobaczyłam martwego geparda a koło niego 2 lwy .
- To nie mama - Powiedziałam sama do siebie i zaczęłam ją wołać .
Wiele koty patrzyły się na mnie jak na przekąskę . Wtedy jak duch pojawiła się mama . Wskoczyła na jedną z bestii . Rozszarpała mu ucho i zeskoczyła . Stanęła przede mną i nastroszyła sierść żeby wyglądać na więkrzą .
- UCIEKAJ ! - usłyszałam , zrobiłam jak kazała .
Zobaczyłam Anubisa .
- Pomocy ! - Krzyczałam zapłakana .
- Co się stało?
- Mama . . .  2 lwy . . . walka .... - tylko to zdołałam powiedzieć .

<Anubis? proszę pomóż mojej mamie>

Od Anubisa



 Przechadzałem się po terenie rezerwatu, miałem akurat "wolną chwilę" więc oddałem się melancholii i wspomnieniom chwil spędzonych z bratem. Bardzo mi go brakowało ... zawsze wszystko robiliśmy razem, nierozłączni, aż wtrąciły się te lwy! Na ich wspomnienie sierść na karku mimowolnie zjeżyła się a z pyska dobiegło pomruk przypominający odległy ryk burzy. Machnąłem wściekle ogonem, miałem ochotę coś albo kogoś rozszarpać. Idąc wbijałem pazury w ziemię tak że zostawały w niej małe dziury. Nagle usłyszałem przed sobą szelest i cichy pisk. Przypadłem do ziemi i podeszłem ostrożnie do źródła dźwięku. Zobaczyłem małego gepardka, właściwie kociaka i stojącego na nim lwa. Ten drugi to była młoda niedoświadczona lwica, jednak jej morderczy instynkt i splamione krwią serce nakazywało zabić gepardka. Nie mogłem na to pozwolić, przed oczami stanął mi widok zmasakrowanego ciała Ozyrysa. Może gepardy zazwyczaj nie ratują cudzych młodych, ale to kocię wyglądało tak niewinnie, a poza tym postanowiłem że będę wybijał wszystkie lwy. Skoczyłem na lwicę, ta zaskoczona odwróciła się w moja stronę. Widziałem jak rozszerzyły jej się źrenice ze zdumienia i strachu. W następnej chwili zaciskałem szczęki na jej gardle, lew dusił się własną krwią aż w końcu padł martwy. Spojrzałem na kociaka. Maluch kulił się pod kępą trawy i dygotał ze strachu. Wlepił we mnie przerażony wzrok.
- Gdzie twoja matka? - rzuciłem szorstko, nigdy nie miałem podejścia do kociąt ... albo raczej to było pierwsze z jakim rozmawiałem.
- O ona poszła zapolować i i ja chciałam za nią pójść, ale była za szybka. - dopiero po wypowiedzi kocięta skapnąłem się że to mała kociczka! Zrobiło mi się jej trochę żal, w końcu zaatakował ją lew i oddaliła się od rodziny.
- Gdzie mieszkasz? -zapytałem. Mała trochę się ośmieliła. Wskazała na horyzoncie zieloną plamę.
- Tam, razem z rodzeństwem. - powiedziała.
- Jak masz na imię?- zapytałem.
- Zira, yyy...co zamierzasz ze mną zrobić? - zapytała się drżącym głosikiem.
- Jak to co? Zanieść cię z powrotem! - odpowiedziałem, czy nie było to oczywiste? Wziąłem małą w zęby i pobiegłem truchtem w stronę zielonych krzaków w których jej rodzina miała kryjówkę. Zastanawiałem się czy matka zauważyła zniknięcie córki...

< Zira? Jak tam się czujesz kiedy niesie cię obcy? :-)>

Nowy gepard !

Pojawił się nowy gepard Anubis !

Nowy lew !

Na naszych terenach pojawił się nowy lew (Lawal) i chce przejąć stado Awara !
Awar musisz uciekać albo walczyć !

Nowy likaon !

Oto Skederi pierwsza samica likaona w całym rezerwacie !

Vitani urodziła !

Vitani urodziła 4 kocięta ! Wszystkie są zdrowe i silne . Oto Nuka , Karo , Zira i Ender .

Nowe zwierzęta !

Na naszych terenach pojawiły się 2 zwierzęta a dokładnie lew Awar i hiena Aas